POŻAR 10 czerwca 2005 roku

A to relacja z pożaru Karoliny Żyły - uczestniczki pechowego Łemkowskiego Wypędu Bydła 2005'

Dnia 9 czerwca 2005 roku rozpoczął się II spęd bydła 2005. Zgromadziliśmy się w Odrzechowej starą zgrana paczką doświadczonych jeźdźców i poganiaczy. Pogoda jak to często w górach zaskoczyła nas. Cały czas padał nieprzyjemny deszcz i było przenikliwie zimno. W czwartek wyruszyliśmy. Naszym pierwszym zadaniem było przepędzenie z Odrzechowej stada klaczy ze źrebakami na letnie pastwiska na Zawoje w okolice Puław. Konie były bardzo niechętne do współpracy i spod lasu wracały trzy razy do stajni - uciekając nam! Na szczęście udało nam się je w końcu wprowadzić na leśną ścieżkę i pognaliśmy w stronę Puław. Po kilku przygodach dotarliśmy na miejsce wypędu klaczy i ruszyliśmy na Polany. Pogoda nadal nie sprzyjała. Na szczęście Zbyszek napalił w kominku i w cieple mogliśmy wysuszyć nasze rzeczy. Rozmowom i śpiewom nie było końca. Około 1 w nocy ostatni z nas poszli spać gasząc lampy. Ja z racji bycia zmarzlakiem zostałam w pokoju kominkowym, by wspólnie z Bożenką spać na wersalce.

Około 3 w nocy obudziło mnie kapania z sufitu.. przesunęłyśmy łóżko i spałyśmy nadal.

Już świtało gdy nagle obudziłam się. W pokoju było ciemno, pomimo, że na zewnątrz już świt. Wstałam, otworzyłam okno i ujrzałam, że pokój tonie w dymie. Zdarzało się że kominek kopcił więc nie było to nowe zjawisko. Wyszłam przed dom. patrzę na dach, który dymił niemiłosiernie. Wpadłam do Zbyszka wołając: - Chata nam się pali!

Pierwsze zdjęcia

 

Zbychu zerwał się, chwycił za wiadro i pobiegł do pokoju kominkowego. chlustając wodą w sufit. Wybiegliśmy na zewnątrz, Zbyszek wszedł po drabinie na dach i jak wszedł tak sfrunął na dół!

Pobiegłam budzić Marka i pozostałych. Z okrzykami, poganiając się, łapiąc co popadnie rozpoczęliśmy ewakuację. Pierwsze poleciały butle gazowe, później siodła, rzeczy, zaczęliśmy wynosić stoły i materace. Przez 10 minut wszystko co dało się wynieść zostało wywleczone na łąkę przed chatą.

po parunastu minutach

Nam pozostało tylko patrzeć jak chata zamienia się w słup ognia.

wszystko w ogniu

płonąca konstrukcja

pogorzelisko

 

Po długim okresie czasu, gdy przemoknięci siedzieliśmy na łące. patrząc co zostało z 14 lat życia chaty na polanach. pojawili się strażacy. pieszo - brak dojazdu zarówno od Jaślisk, jak i od Darowa nie pozwolił im dotrzeć na czas.

Witam

Spłonęła chata na Polanach. Dla wielu z nas miejsce kultowe, miejsce wypoczynku. Dla Zbycha Łagosza, Marka Boruty, Piotra Gajdy, czy Władka - myśliwego spłonęła część ich życia, część wspomnień.

Nic już nie będzie tak jak dawniej.

Dlatego trzeba ODBUDOWAĆ POLANY!

Karolina

Legenda poszła do nieba

'LEGENDA IDZIE DO NIEBA' to słowa Zbyszka Łagosza obserwującego płonącą chatę

 

Apelujemy o pomoc przy odbudowie Polan !!!

Reakcja Miłośników Polan na wieść o pożarze.

 

sekretariat@odrzechowa.com.pl