Ranczo w Dolinie

RANCZO
W DOLINIE

Legenda
o polaŃskiej pogodzie



fot.: M. Kościelny

fotografie innych autorów są podpisane.

 

Nie zawsze jest taka pogoda jak w ten upalny lipcowy dzień 2005 roku.

Pogoda na Polanach jest bardzo zmienna, kapryśna, nieprzewidywalna i z regóły inna niż w macierzystej Odrzechowej. Polany Surowiczne leżą od niej dużo na południe w zupełnie inne dolinie.

Ale całe szczęście takich dni jest sporo

Nie zawsze w sposób bezproblemowy można umyc się w tej polańskiej wannie



fot: Bartek Filous

Często nagłe burze z zachodu czy południa potrafiłą podnieść stan wody w malutkim polańskim strumieniu o ponad 50 cm. Leniwie płynąca do tej pory woda wyrywa wtedy drzewa, toczy skały i zabiera chłodzone wiktuały czy robione własnie pranie.

Po kilkukodzinnej burzy Polany przypominały gąbkę nasiąkniętą wodą. Potok, który normalnie leniwie płynie w swoim korycie podniósł sie o pół metra i potwornie hucząc niszczył wszystko na swojej drodze. W takich chwilach Polany są odcięte od świata.

Potoczek na Polanach po burzy

Potoczek na polanach po burzy

Potoczek na polanach po gwałtownej burzy. Tak samo nie dostepna jest wtedy droga od strony Wernejówki. Zarówno poziom Wisłoka jak i potoczka na Polany jest za wysoki do jego pokonania a nurt za gwałtowny by bezpiecznie móc przejść. W taki czas albo nalezy zrezygnować z podróży albo iść z Wernejówki przez las - dalej i łatwo pobładzić

Wisłok przybrał około metra. W tym miejscu jego koryto jest dosyć wąskie, ograniczone stromymi brzegami

Huczącą wodę było słychac na kilometr. Strach było podejść

Za to po burzy czekają nas takie widoki.


Tęcza z Chatką studencką w tle

Tęcza

Tęcza

W nocy często zalegaja w dolinie mgły i ranki bywaja naprawdę chłodne a efekcie wszystkie rośliny pokrywa gęsta rosa. Gumowce to najważniejsza część ubioru polańskiego podróżnika

Świt. Krowy nie patrząc na silny mróz wychodzą na poszukiwanie trawy. Pierwsze idą simentale. To akurat zdjęcie pochodzi z konca sierpnia

ale w lipcu też bywają takie widoki....



Ranki bywaja tu naprawdę chłodne...

dobrze zaopatrzyć się w ciepły spiwór

Szron

szron

Wieczór po upalnym dniu

A ja tam byłem, polański chleb jadłem i miętową herbatę piłem.
W hałasie ciszy w kapeluszu wierzbowym siedziałem w dymie wiecznego ogniska,

widziałem miejscowe cuda,

kosztowałem polańskich frykasów

a wycie wilków nie pozwalało mi spać



fot: Ewa Tomasik

 

sekretariat@odrzechowa.com.pl