Łemkowskie PrzepĘdy BydŁa

reportaŻ PawŁa Świerca
zrobiony na podstawie listu i ze zdjęć uczestnika wiosennego wypędu bydła i koni w 2001 r Pawła Świerca z Opola

DECYZJA

Co mogę powiedzieć o wypędzie . Pani z telewizji zapytała mnie co sądzę o wypędzie w porównaniu do tych Amerykańskich ? . Muszę zaznaczyć że wypędy zapoczątkowały się w Europie a ich efektywność nie była taka jak na dzikim zachodzie ze względu na wielkość obszarów pastwiskowych. Wypęd Odrzechowski, dostarczył mi wiele niezapomnianych wrażeń. Pierwsze podsyty by wziąść udział w tej 'Imprezie' wzięły się z przypadkiem ujrzanego felietonu na TVN. Później poszperałem po sieci by znaleźdź jakieś info na ten temat. No i się znalazło . Zaplanowałem sobie z góry że nic nie może mi przeszkodzić wzięciu udziału w wypędzie 'spędzie'. Muszę przyznać że wiele mnie kosztowało by wziąć udział w przegonieniu tego stada . W naszej prywatnej stadninie, znajomi mówili czy ja się dobrze czuję, jest wiele naszych koni do jeżdżenia, a ty się wybierasz na jakiś spęd, gdzieś tam ..... Wysłałem kilka SMS-ów do szefostwa i w nocy włożyłem tyłek w samochód i dalej na południowy wschód. Po dojechaniu w pobliże Odrzechowej, skończyła mi się droga, zwinęli asfalt i cześć. Jak zobaczyłem znak Odrzechowa to ją przejechałem 2 razy tam i z powrotem i stwierdziłem że to chyba nie tu. Zatrzymałem się przy czymś co u nas jest określane jako PGR i dzwonię do nich. Po chwili padło hasło. Niech pan wraca ja wyjdę z biura i pana pokieruję. Okazało się że byłem na miejscu ale po męczącej jeździe człowiek ma naprawdę dość. {...}

Uczestnicy wypędu.

KONIE

Jak to mówią Hucuł, to przecież kurdupel, Jak na tym można jeździć , to nie Koń. No cóż, a może ????. Po zapoznaniu się z 'Ofirką' i przejechaniu kilku kilometrów, stwierdziłem że jest OK, wręcz super . Takie niskie zwrotne i niewywrotne, no trochę uparte, ale po dwustronnym porozumieniu dało się współpracować.

OKOLICA

Pierwsze wrażenia z Beskidzkich stron! Z pewnością powietrze, czułem się jakoś inaczej, rześko, aż chciało się żyć. Inne wrażenia to przepiękne tereny, no i Simentale, bo u nas ich jest bardzo mało. Takie sobie mini LongHorny.

Duże wrażenie na mnie i z pewnością na pozostałych uczestnikach była przejażdżka w 'kanionie'. Mam tu na myśli jazdę potokiem wśród pionowych zboczy gór, gdzie nie gdzie spadł jakiś kamyk , czasem kamień. Potoki z dnem skalistym, nie tak jak u nas piach, czasem żwir.

Trudno jest opisać wrażenia, po prostu trzeba pojechać i samemu zobaczyć, przeżyć.

WYPĘD BYDŁA

Całej imprezie podsyty dodał fakt iż była ograniczona liczba jeźdźców. Każdy miał jakieś zadanie i starał je jak najlepiej wykonać. Cały nasz wypęd, odbył się w oka mgnieniu. Jak szefostwo mówiło, jak te jałówki wypadły z pastwiska to aż się zdziwili ich zachowaniem. Poszły jak tornado niszcząc wszystko co napotkały po drodze. Ja dostałem bojowe zadanie z dwoma dziewczynami i Pawłem na początku stada. Mieliśmy pilnować stado by nie poszło do przodu i nie uciekło na boki. Do mostku było jako tako, można było te bydlęta jakoś pilnować, ale się zaczęło Kilka w prawo, kilka w lewo. Jedne łapiemy, inne 2 sztuki zatrzymały się na skarpą brzegu rzeki i po chwili słyszymy za plecami łup, Jedna jałówka skoczyła do rzeki, to było imponujące bo po niej wskoczyła następna. Po Podjechaniu do skarpy mało nam gały z orbit nie wyszły, ta skarpa miała ponad 3 metry wysokości i pionowe ściany. Nadal mnie zastanawia jak 'Mućki' sobie nóg nie połamały.

Dwie osoby zawróciły by je zagnać z powrotem. Po dognaniu ich do stada, ruszyliśmy dalej. No Krowy coś poniosło i poszły .... Ma za nimi, przepadkiem stado krów otoczyły jedną z amazonek, sytuacja była niebezpieczna. Ja w pędzie przyhamowałem małą grupę krasul, ale one nadal napierały do przodu. Była ciężka walka z nimi by utrzymać w miarę stado w komplecie. Po jakimś czasie, cały wypęd podzielił się na 2 grupy. Nasza z przodu z większą ilością bydła i ta z tyłu.

Dzielił nas dystans czasu ponad 20 minut. Tylko zgrana współpraca pozwoliła by bezpiecznie dotrzeć ze stadem na Polany Surowicze. Bydło biegło, nie miało zamiaru się zatrzymywać jak mówiono nad potokiem się zatrzymają i będzie tankowanie. Gdzie! Strumień został przecięty jak błyskawica, bez postoju.

U celu to bydłu i nam ślina ciekła z pragnienia za Piwem. Na szczęście wszyscy dotarli w jednym kawałku, no ponoć wcięło 3 sztuki bydła. Podczas zapoznawanie się z stadem to akurat mi się udało wygrać skrzynkę piwa za to, że udało mi się policzyć całe stado bydła. Nie pamiętam teraz ile dokładnie ale ok. 87 sztuk.

POPAS

Po dotarciu wszystkich uczestników i rozsiodłaniu koni nastąpił upragniony odpoczynek. Nie wiem jak inni , ale Ja i 3 dziewczyny wzięliśmy konie i poszliśmy je trochę popaść na zielonej trawie. Ktoś nam obiecał pieczonego barana, z ogniska. Tak barana, tylko kto by chciał jeść baraninę?. Nie wiem jak ty uważasz, ale baranina jest okropna. No ale jak przywieźli tego barana, to wszyscy myśleli, że to ma być baran.

Ale ten kawałek mięsa przypominał indyka, a nie barana. No, w końcu mięsko się przypiekło nad ogniskiem i tylko ślinka sączyła się z zapachu czegoś co tam wisiało nad ogniem i było ochrzczone jako baran. W każdym bądź razie nie smakowało jak baranina, a zapach drażnił zmysły. W końcu się dowiedzieliśmy że zasmakowaliśmy mięsko owcy wrzosówki. Noc upłynęła przy ognisku i jak to bywa w licznym gronie koniarzy przy kulturalnej libacji chmielowej. Co niektórzy balowali do rana, nie wiem jak wczołgałem się na kojo, rano coś mnie męczył kac, ale po piwku wszystko wróciło do normy.

Noc upłynęła przy ognisku i jak to bywa w licznym gronie koniarzy przy kulturalnej libacji chmielowej. Co niektórzy balowali do rana, nie wiem jak wczołgałem się na kojo, rano coś mnie męczył kac, ale po piwku wszystko wróciło do normy.

PRZEPĘD OGIERKÓW

Przepęd ogierków też był ekspresowy, tylko pogoda coś była figlarna i siąpiło z nieba. Gnaliśmy z ogierami pełnym galopem nie patrząc na błoto wodę.

Rzeki były tylko wstęgą, którą się przekraczało w ułamku sekundy, woda bryzgała na wszystkie strony, byliśmy obrzuceni błotem z pod końskich kopyt , ubrudzeni , przemoczeni , ale szczęśliwi.

Nie wszyscy, jakieś osoby wymiękły po drodze.

OKOLICA

W wolnej chwili zdobyliśmy tutejszy MontEverest na oklep . Oczywiście postraszyliśmy trochę jałówki, przeganiając je na drugie zbocze i dalej pod górę. Po zdobyciu tutejszej góry , Marek wpadł na genialny pomysł 'pozwiedzamy okolicę' na azymut.

Pierwsze co mnie bardzo zdziwiło to dziewicze tereny, a w śród nich drzewa liściaste, dalej owocowe. Co jest grane ??. Stare zabudowania, czyż by czas się tam zatrzymał. Naprawdę, urok tych stronna długo zapisał mi się we wspomnieniach . Planuję uczestniczyć w Jesiennym spędzie, ale chcemy wpaść na weekend. Dotrzeć w piątek wieczór, rano wyjechać konno, na polany surowicze, przekimać do niedzieli, a w nią powrót do bazy i od domu.

RODEO

Na dowidzenia jak na cowboy przystało wpadłem na pomysł by widowni urządzić mały pokaz rodeo. Złapałem ogiera, który chciał sobie poużywać. Zrobiłem ogłowię l lin i heja. Z pierwszym razem, jak przełożyłem nogę tak zaraz ja zdjąłem.

Za drugim razem, 4skundy i gleba. Ale za trzecim przepisowe 9 sekund prawdziwego rodeo. Baranki obroty i w końcu gleba.

Telewizja i widzowie byli w szoku (co za wariaci ), pomnie wsiadł kolega z gazety nad morskiej i dalej, baran, obrót , lewo prawo i gleba {...} Z resztą sam zobaczysz, przejrzyj zdjęcia, wszak nie odzwierciedlają wszystkiego, wiele z nich było robionych z narażeniem życia, ale w końcu .......

uczestnicy po spędzie

Była to ilustrowana zdjęciami opowieść, uczestnika 1 części wypędu wiosennego, studenta Zootechniki z Opola Pawła Świerca.

Czy można w takiej imprezie nie uczestniczyĆ?

 

sekretariat@odrzechowa.com.pl