Był to rajd mieszany - rowerowo pieszy. Studenci zmieniali się na
środki lokomocji. Pod wodzą Pani Prodziekan Dr Jolanty Sality pokonywali
dzikie trasy Beskidu Niskiego. Przewodnikiem i opiekunem grupy był Mariusz
Boruta. Na ostatnim popasie - noclegu na Polanach Surowiczych Pani Jolanta
zaaplikowała studentom Chrzest na Jeżdźca. Składał się z dwóch część. Praktycznej
i teoretycznej. Praktyczna część obejmowała jazdę na oklep z zawiazanymi
oczami, z monetami miedzy kolanami a koniem i na 'matrwego indianina'.
A część teoretyczną ilustrują zdjęcia.
W roli 'oprawców' Pani
Jolanta Salita i Mariusz Boruta.
autor zdjęć: Mariusz Kościelny
Jeźdzcy przemienili się w konie. Klacze i ogiera przed jazdą należy dokładnie wyczyścić szczotką
następnie konia należy napoić z wiaderka, a opornym trochę pomóc...
....dotyczy także ogiera...
niektóre klacze nie były spargnione...
ale odpowiednio zmotywowane.... piły
koń nie może pojechać głodny. Kolej na owies.
Ten rozdzielał sam Pan dyrektor Brejta..
jakoś tak podany owies klacze jadły chętniej
Część koni, pewnie z głodu rzucała sie jeszcze na siano...
Następnie konie musiały polizać lizawkę - bryłę soli.
Wyczyszczone, napojone i nakarmione konie można osiodłać
... i okiełznać...
... i po sprawdzeniu sprzętu ...
można ruszyć na rajd...
oczywiście na grzbiecie konia
na koniec konie musimy oznaczyć aby się nie zgubiły wypalając im na grzbiecie odpowiednie piętno
Piętnem jest literka 'j' jak jeżdziec wykonana artystycznie na spieczonych końskich grzbietach
pioktaniną przez samą Panią Jolantę.
Gwarantowana trwałość: dwa tygodnie!